Nie kręcą mnie wiersze, w których podmiot liryczny wyznaje, że jest poetą albo aniołem. Takie podmioty mają bardzo wygórowane mniemanie o sobie. Jest takie zaburzenie osobowości, nazywa się histrioniczne. Często mają to profesorowie, którzy cytują sami siebie, i tacy właśnie poeci złymanego pióra. I może właśnie ty? Irytują mnie osoby, które są bardzo cool, bo właśnie odkryły swoje zagraniczne pochodzenie. Zapewniam cię, narodowość twojej prababci nie czyni cię kimś wyjątkowym. W szafie stylizacje zamiast ubrań. Sushi i grube okulary. Jakie to oryginalne, nieważne że pół Warszawy takie nosi. Jak je masz, to się wyróżniasz, jesteś ktoś.
Instynkt i lęk, człowieczku. Boisz się umrzeć, tak mówią naukowcy. Dlatego próbujesz zostawić po sobie ślad. Bachora, który będzie nosił twoje geny, tak żeby chociaż trochę cię tutaj zostało. Jak nie masz cierpliwości, stawiasz na memy. Gadasz o sobie jak nakręcony i desperacko używasz zasady wzajemności, żeby ktoś wreszcie zauważył, jaki jesteś wyjątkowy, skoro już dostąpił zaszczytu znalezienia się w polu twojej uwagi. Na marne, bo każdy i tak jest zajęty tylko wąchaniem swojej własnej plamy moczu na śniegu.
Przyznaję się: też jestem szarym człowieczkiem, który szuka sobie drzewka do podlania. Nie zmienia to faktu, że najwięcej szacunku mam do ludzi skromnych. Dobry profesor nie musi opowiadać studentom, że zaraz wylatuje prywatnym helikopterem na konferencję w Hameryce, żeby mieli do niego szacunek. Wystarczy, że dobrze uczy i robi dobre badania. A dobry poeta nie ględzi, tylko pisze.
Nie pobłażaj sobie. Jesteś tak samo zwykły, jak ja, jak wszyscy.