Sesjoferie trwają w najlepsze. Pogrążona w stosie ksiąg z Entwicklung w tytule, od czasu do czasu rozmawiam z Zotykiem, przyszłym elektronikiem. To znaczy przeważnie narzekam.
Ja: Nie zgadniesz, co teraz robię.
Zotyk: Poza narzekaniem? Nie mam pojęcia.
Ja: Puszczam bańki.
Zotyk: Bańki? Mydlane? Takie jak puszczają małe dzieci i potem je gonią?
Ja: Tak, i potem je gonię.
Ja: Jak dobrze być dorosłym. Gdybym była dzieckiem, nigdy by mi nie pozwolili puszczać baniek w pokoju.
Zotyk: Jak pięknie w prostych słowach ujęłaś odwieczny problem ludzkości: gdzie jest granica miedzy dzieciństwem a dorosłością?
- - -
Ja: Tak się zawzięcie uczę psychologii rozwoju, że aż mi się śniło, że miałam dziecko.
Ja: Może teraz mi się przyśni, że mam szympansa, bo ciągle trafiam na badania z udziałem szympansów.
Zotyk: A ja od dwóch dni chodzę na uczelnię słuchając tylko instrukcji BHP, a zajęcia uporczywie nie chcą się zacząć.
Ja: BHP jest ważne! Tyle się słyszy o tych wszystkich przypadkach niemytych elektroników wkładających palce do kontaktu, a wy to lekceważycie.
- - -
Ja: A opowiadałam Ci, że kiedyś prof. Silbereisen skakał po stołach i udawał, że jest elipsą?
Zotyk: Czemu elipsą?
Ja: Bo było badanie o małej elipsie i dużej elipsie i prof. udawał dużą elipsę, a jeden kolega małą. Kolega ukląkł i powiedział: lalala, jestem elipsą, a prof. wskoczył na stół.
Zotyk: Ale czemu elipsa? Co ma człowiek na stole do figury geometrycznej opisanej prostym wzorem?
Ja: Bo te elipsy w badaniu jeździły po schodach.
Ja: Jakbyś zobaczył profa na stole, to byś wiedział, jak jeździły. (Prof., ponieważ nie jest elipsą, nie mógł jeździć, więc musiał skakać.)
Zotyk: OK, wierzę Ci na słowo.
Ja: Dziękuję, dowiarku.
Zotyk: Po prostu zaakceptowałem juz konstrukcję świata - nie da się pewnych rzeczy zrozumieć i koniec, a jedną z tych rzeczy pozostanie dla mnie psychologia.
- - -
Morał:
Trzeba się rozwijać, a nie zwijać.
Ja: Nie zgadniesz, co teraz robię.
Zotyk: Poza narzekaniem? Nie mam pojęcia.
Ja: Puszczam bańki.
Zotyk: Bańki? Mydlane? Takie jak puszczają małe dzieci i potem je gonią?
Ja: Tak, i potem je gonię.
Ja: Jak dobrze być dorosłym. Gdybym była dzieckiem, nigdy by mi nie pozwolili puszczać baniek w pokoju.
Zotyk: Jak pięknie w prostych słowach ujęłaś odwieczny problem ludzkości: gdzie jest granica miedzy dzieciństwem a dorosłością?
- - -
Ja: Tak się zawzięcie uczę psychologii rozwoju, że aż mi się śniło, że miałam dziecko.
Ja: Może teraz mi się przyśni, że mam szympansa, bo ciągle trafiam na badania z udziałem szympansów.
Zotyk: A ja od dwóch dni chodzę na uczelnię słuchając tylko instrukcji BHP, a zajęcia uporczywie nie chcą się zacząć.
Ja: BHP jest ważne! Tyle się słyszy o tych wszystkich przypadkach niemytych elektroników wkładających palce do kontaktu, a wy to lekceważycie.
- - -
Ja: A opowiadałam Ci, że kiedyś prof. Silbereisen skakał po stołach i udawał, że jest elipsą?
Zotyk: Czemu elipsą?
Ja: Bo było badanie o małej elipsie i dużej elipsie i prof. udawał dużą elipsę, a jeden kolega małą. Kolega ukląkł i powiedział: lalala, jestem elipsą, a prof. wskoczył na stół.
Zotyk: Ale czemu elipsa? Co ma człowiek na stole do figury geometrycznej opisanej prostym wzorem?
Ja: Bo te elipsy w badaniu jeździły po schodach.
Ja: Jakbyś zobaczył profa na stole, to byś wiedział, jak jeździły. (Prof., ponieważ nie jest elipsą, nie mógł jeździć, więc musiał skakać.)
Zotyk: OK, wierzę Ci na słowo.
Ja: Dziękuję, dowiarku.
Zotyk: Po prostu zaakceptowałem juz konstrukcję świata - nie da się pewnych rzeczy zrozumieć i koniec, a jedną z tych rzeczy pozostanie dla mnie psychologia.
- - -
Morał:
Trzeba się rozwijać, a nie zwijać.