26.6.08

Dlaczego niebo jest niebieskie?

Kiedy szliśmy kamienistą dróżką do świątyni zen w Falenicy, Tomek opowiedział mi o koanach. Koan to pytanie, które mistrz zadaje uczniowi. Czasem uczeń od razu zgaduje poprawną odpowiedź. Ale Tomek nad jednym z zadanych mu pytań spędził dwa lata. Na przykład: dlaczego jesz? - Bo jestem głodna? - strzelam. - Nie - mówi Tomek. - Zwierzęta jedzą, bo są głodne. Ty nie.

Dlaczego masz dwoje uszu? Dlaczego masz dwoje oczu? Dlaczego niebo jest niebieskie? Zaczynam przywoływać mgliste wspomnienia geografii czy fizyki w liceum, kiedy niebieskość nieba była nam wyjaśniana zjawiskami w atmosferze. Zła odpowiedź.

- A jakie są dobre odpowiedzi? - Tomek pochyla się i podnosi ze ścieżki kamień. - Zapytaj mnie, co to jest - mówi. - Nie będę Cię pytać. Może pytania też mogą być złe? - Ale załóżmy, że jednak mnie pytasz - nalega Tomek. Bierze kamień do ręki i rzuca go daleko przed siebie. - I? - I to właśnie jest dobra odpowiedź.

Świątynia zen to nie jest jakaś chatka skośnookiego Merlina z filmów produkcji amerykańskiej. Ta w Falenicy mieści się w dwóch zwyczajnych domach. Plakietka na furtce prosi o zachowanie milczenia. Część osób mieszkających w świątyni rozpoczęła właśnie 90 dni milczenia, inni porozumiewają się szeptem, to dlatego. W wejściu śpi gruby łaciaty pies o głupawym wyrazie pyska.

Założyliśmy szare szaty, coś w rodzaju płóciennych szlafroków. (Tomek zapytał, czy się stresuję. Byłam sparaliżowana ze strachu.) Ciszę przerwało miłe dla ucha stukanie drewna o drewno - wezwanie na wykład. Weszliśmy do sali ze złotym posągiem Buddy w jednym końcu i poduszkami na podłodze. Za chwilę pojawili się dwaj nauczyciele. Pierwszy, z Wielkiej Brytanii, opowiedział m.in. o tym, jak kiedyś czyścił dachy. Dotykając czubka dachu pomyślał, że jedno pośliźnięcie i byłoby po nim. Trzeba być skupionym na tym, co się robi, mieć czysty umysł. Jak czyścisz dach, to czyścisz dach. Jak jesz, jak medytujesz... Niech nic nie mąci twojego umysłu.

Wykład miał charakter otwarty. Po wstępie o umyśle i dachach przyszedł czas na pytania z sali (wykłady to jedyny moment, kiedy "90-dniowi" mogą przerwać milczenie) i naprawdę obszerne odpowiedzi, których udzielał drugi nauczyciel, z Węgier. Oto jedno z pytań, które zapamiętałam: co mówić osobie, która ma przed sobą dwa tygodnie życia, jak jej pomóc w odchodzeniu?

Z zapamiętanych myśli: jeśli czegoś nie poznasz, to nie możesz tego zrozumieć (na przykładzie podejścia do buddyzmu niektórych ludzi wychowanych w kulturze Zachodu - buddyzm jako wyścig, wstrętny ambitny samorozwój, zbieranie punktów). Albo: jeśli uznasz, że wszystko co złe, jest iluzją, to konsekwentnie wszystko co dobre też jest iluzją. Zen nie jest cukierkowo słodkie, jest gorzkie, a jeśli jest dla praktykującego słodkie, to znaczy, że coś robi źle.

A niebo wcale nie jest niebieskie. Dzisiaj jest niebiesko-białe.

Dopisane:
Tomek wysłał mi SMS-a z pytaniem: jak brzmi klaśnięcie jednej dłoni? No, jak?

Dopisane nr 2:
Mam już odpowiedzi na oba te pytania. BUM!!! Dlaczego niebo jest niebieskie? Powiedz.

23.6.08

Środkowooceanicznie

I don’t think so żeby to było aż tak necessary.
(moja uczennica o nauce wymowy angielskiej)

Nejtiwi powiedzieli, że wyglądam jak Hiszpanka, a brzmię jak Rosjanka, that’s interesting, czym dali mi motywację do nauki fonetyki. Jeśli spotkasz w warszawskim metrze dziewczynę trzymającą czerwoną książkę Correct your English pronounciation, robiącą dziwne miny i wydającą z siebie odgłosy w rodzaju iiii-yyyy-iiii-yyyy, na 99% będę to właśnie ja. Uczę się wymowy właśnie teraz, w sesji, bo kiedy nie mam czasu na nic, to nagle odkrywam
, że mam ochotę na wszystko.

Mam tylko nadzieję, że nie dostanę Kompleksu Fonetyki jak pewien pan (nazwijmy go umownie Mięciuch), który na każdych zajęciach wałkował transkrypcje fonetyczne słówek typu entrepreneur i force majeure (jeśli komuś się wydaje, że to po francusku, a nie po angielsku, to jest w błędzie) w nadziei, że będziemy brzmieć równie pięknie jak on. A kiedy ktoś zrobił błąd, pan Mięciuch z dobitnym (chyba mu się wydawało, że brytyjskim) akcentem darł się: ątrprene! fors meże! MEŻEEE!

Podobno za bardzo się przejmu
ję. ALE amerykański angielski jest taki piękny (nie rozumiem dlaczego wszyscy wolą British), też chcę tak mówić! Już czuję jak rośnie we mnie Kompleks Fonetyki, mały Mięciuch-Wstręciuch, meżeee, który ma poczucie misji żeby uczniowie przestali mówić aj fink. A kto rozumie moją frustrację, niech rozwiąże rebus*:










* mała podpowiedź: ten znaczek nazywa się schwa.

15.6.08

Gdyby nie

Cieszę się, że jesteście wdzięczni. Wdzięczność to szlachetne uczucie.
(prof. W., wykład z psychologii społecznej)

Jestem dzieckiem szczęścia. Zwykle jest tak, że przez nieuwagę i brak zorganizowania pakuję się w najgorsze bagno, a potem, przy czyjejś pomocy, udaje mi się z niego wydostać i wszyscy uważają mnie później za wzór pilności. Ale cokolwiek mi w życiu wyszło, tak naprawdę zawdzięczam to innym (z wyjątkiem rzeczy, które udały się absolutnie przez przypadek). Zastanawiam się, dlaczego ludzie robią coś dla mnie, nie widząc w tym (jak mi się wydaje) żadnego swojego interesu.

Taki na przykład Scott, kolega z pracy. Gdyby nie sprawdził mi tłumaczenia, mgr S. nie wychwalałby mnie pod niebiosy, że ach, takie umiem tworzyć nejtiwowe zdania. (Dostałam 5, zasługiwałam może na 3+. Mam dysonans poznawczy, dlatego zaraz włączę R.E.M. na cały regulator i pobuszuję w lodówce.) Gdyby nie odwiózł mnie taksówką do domu o drugiej w nocy po nauczycielskiej drinking session, nie wstałabym na wykład, a już na pewno nie napisałabym rano prezentacji (i co z niej dostałam? tak, to co zawsze, myślałby kto że taka dobra jestem). Gdyby nie pożyczył mi książki, nie zdążyłabym przygotować lekcji. I jeszcze piecze dla nas wszystkich pyszne ciasta i ciastka (co jest fantastyczne, zwłaszcza że z braku czasu i funduszy rzadko jem coś innego niż chleb z serkiem do smarowania albo zupkę chińską z Radomia). I to nie jest tak, że trafia mi się jeden taki bohater, nie! Pomaga mi bezinteresownie naprawdę bardzo wielu ludzi, tak że nie miałabym na gramatyce problemu z ułożeniem całej listy zdań z If it wasn't for.

Dobór krewniaczy możemy obserwować także w przypadku memów. Ludzie często poświęcają życie w obronie wartości, które podzielają. W psychologii społecznej pokazano wielokrotnie, że mamy tendencję ludziom podobnym do nas, a więc podzielającym nasze memy.
(prof.W.)

12.6.08

Masa bitumiczna

Ja: Zaraz się chyba poddam, co zrobić z masą bitumiczną po angielsku?
Ja: żeby było inaczej niż bituminous mass?
Ja: Ta masa bitumiczna to to samo co asfalt?
Marika: Nie wiem, ale brzmi jak obelga:
Marika: You dim-witted bituminous mass!
Ja: Dobra, Wikipedia mówi, że to samo...
Ja: A można powiedzieć 'glass from picture tubes'? albo 'picture tube glass'?
Ja: "Szkło kineskopowe, oprócz tego, że może posłużyć do wyprodukowania nowych kineskopów, może być także dodane do masy bitumicznej służącej do budowy dróg."
Marika: A może "kinescope lenses"?
Ja: Soczewki kineskopowe?
Ja: Jeden mój pan od niemieckiego takie nosi.
Marika: A czemu nie? Chyba o takie szkło im chodzi.
Ja: To straszne, dodają okulary dr P. do asfaltu..
Marika: Może sam je dobrowolnie oddaje, żeby innym kraju żyło się lepiej.
W końcu mamy dziury w budżecie i mnóstwo dziur na drogach.
Ja: Myślisz że w dodatku jeszcze dodają je do asfaltu w innym kraju?
Marika: No ba. Polska to potentat w eksporcie szkła na asfalt.

PS. Jak widać, mam właśnie sesję: