25.12.09

Morderca

Szczęście, że na świecie jest tyle miejsc i ludzi, że nie da się wyczerpać limitu ostatnich szans. Nie zniszczył jeszcze wszystkiego. Zawsze może wyjechać gdzieś, zostawić wszystko i zacząć od zera. Kiedy znowu skusi, zresetuje grę. Duchy zabitych wloką się za Mordercą jak senny welon, wnikają we wspomnienia i tak je mącą, że nie wie potem, co stało się naprawdę, a o czym jedynie marzył.

Spisał listę noworocznych postanowień, tym razem na pewno spełni wszystkie. Ekspres przejeżdża przez granicę państw. Morderca ma na kolanach szarego Kota w transporterze.

Kot codziennie dostaje odpowiednią porcję głasków, świeżą karmę i specjalne mleko bez laktozy. Może uniósłby się honorem i zdechł z głodu, gdyby wiedział, że to źle być Mordercą. A może i nie. Kiedy się nie ma duszy, nie opłaca się postępować honorowo.

- - -
I jeszcze to. Żeby nie było, że ciągle tylko koty.

- - -
Wesołych i szczęśliwego.

2.12.09

Czas Kocimiętki

Pewien alchemik, właściciel kota, zakupił raz kocimiętkę w doniczce. Postawił doniczkę z legendarną rośliną na parapecie, a ona urosła (miętka, nie doniczka) aż pod samą strzechę. Pewnej marcowej nocy alchemik położył się wcześniej do łóżka, zaniepokojony pewną dolegliwością, mianowicie taką, że czasem znienacka biodro mu strzelało. Ale ja nie o tym. Gdy złożył alchemik głowę swą płową na poduszce swej płowej, zapachniało kocimiętką, zaświeciło, zagrzmiało, zamiauczało, i z kocimiętki zstąpiła czarodziejska zielona pachnąca pani, a na imię miała Ziuta. Czarodziejska zielona pachnąca pani Ziuta skierowała swe kroki w stronę kota, zapachniała mu kocimiętką, zaświeciła, zagrzmiała, zamiauczała, na co kot beznamiętnie wzruszył wibrysami, przekręcił się na drugi bok i spał dalej. Tak to bywa z legendarnymi kocimiętkami.