11.3.09

Leipzig

W mieszkaniu Christiana jest pełno roślin, bo Christian i Lena są wegetarianami i ekologami i żywią się tym, co im wyrośnie w doniczkach. Czasem zbierają zioła, którymi później przyprawiają potrawy. Jedziemy na rowerach do lasu po Bärlauch - czosnek niedźwiedzi, którego rośnie tam cała polana. Ale my bierzemy tylko tyle, ile potrzeba do pasty ze słonecznika. (Ziarna słonecznika gotować jakąś godzinę aż zmiękną, dodać masło i zioła z paczki 6 Kräuter, ewentualnie z lasu. Najlepiej smakuje na kanapkach.)

Z torebką zielska jedziemy do miasta, nalegam na zwiedzanie.
- Co to za zamek? - pytam Christiana, nakłaniając go do przyjęcia roli przewodnika.
- Nie wiem, jakiś nudny kościół. Nie ma nawet zmumifikowanych gołębi. Pokażę ci coś ciekawszego.
Zabiera mnie do industrialnej części Lipska, do fabryki nieczynnej od dwudziestu lat. Rozbrajamy zamek od furtki i wchodzimy. Christian fotografuje czerwone mury pokryte graffiti i mnie na ich tle, kiedy huśtam się na rurze wystającej ze ściany albo chodzę po zbitym szkle, słuchając jego dźwięku*. W pokoju, który kiedyś był może biurem, znajdujemy magiczne papierowe kwiaty i zabieramy je ze sobą. Na środku opuszczonej hali produkcyjnej leży szkielet psa. Tak, tu jest zdecydowanie ciekawiej niż w kościele bez ptasich mumii.

Zmarznięci i zaczarowani, jedziemy do studia. Christian włącza mi mikrofon, stroi gitarę. Wymyślam tekst o księżycowych kwiatach zrywanych z dachu fabryki i zawijam go wokół melodii.

- - -
Uli otwiera duże kartonowe pudło i wyjmuje z niego ponad dwadzieścia drumli w różnych kształtach, kolorach i strojach. Wietnamskie z bambusa, które tylko przykłada się do ust; niemieckie, dostępne w każdym sklepie muzycznym; nepalskie, które trzeba mocno przycisnąć do zębów żeby wydały dźwięk. Jak to gdzie się kupuje nepalskie drumle? W Nepalu! No, można też w Indiach. W jego ustach zdanie byłem w Nepalu brzmi jak byłem w Działdowie, jak coś absolutnie zwykłego i oczywistego. Gra na wszystkich drumlach po kolei.
- Niektórym nadałem imiona, przeważnie z piosenek The Beatles. To na przykład jest Michelle. - Pokazuje Michelle do kamery. - Wybierz sobie, którą chcesz.
Mam trudności z wyborem, więc Uli bierze jedną i wręcza mi, przywiązawszy ją gumką do pudełka zapałek z napisem Gurke. Ogórek. Wyjaśnia, że to rekwizyt do przedstawienia teatru performance’owego. Aktorzy podpowiadali w ten sposób publiczności, która miała zgadnąć, jaki niepokojąco freudowski kształt odbijał się pod jedwabną szmatką.
- A ty skąd znasz drumle?
- Z rekonstrukcji historycznych. - Opowiadam mu o inscenizacji bitwy pod Grunwaldem i odśpiewuję zwrotkę Bogurodzicy.

Idziemy do Schreibmaschinencafe, studenckiego pubu wypełnionego starymi maszynami do pisania. Uli będzie świętował: dostał stypendium, następny rok spędzi malując obrazy w San Francisco. Stawia wszystkim amerykańską wódkę. Ktoś gra na klarnecie, ktoś na przeszkadzajkach. Kątem oka widzę, jak wchodzą moi gospodarze. Lena wpada w szał twórczy i pisze na maszynie O-Geschichte: Momo floh vorm Molch... O wschodzie słońca przemierzamy Lipsk na rowerach. Która godzina, gdzie ja jestem i w jakim języku mówię?

- - -
Mała Angielka na dworcu "uczy" ojca niemieckiego: happy birthday to you – Marmelade in die Schuhe! Za sześć godzin będę w Polsce. Zaciskam palce w kieszeni na nepalskiej drumli. Czy naprawdę będziesz czekał na peronie, a jeśli tak, to czy nie padnę trupem albo nie ucieknę, a jeśli nie, to... właśnie, to co?

*Jakim wyrazem dźwiękonaśladowczym można określić dźwięk chodzenia po zbitym szkle? Szelest? Klik? Niech mi ktoś pomoże rozwikłać tę zagadkę.

9 komentarzy:

Mjaszczur pisze...

*Hagga*

fraupilz pisze...

A to za co?

Vard pisze...

klang? skrzyp?

Mjaszczur pisze...

chrzęst.

Vard pisze...

chrup.

andsol pisze...

Co to są przeszkadzajki? Coś mi mówi, że umiem na nich grać.

fraupilz pisze...

grzechotki, terkotki, kołatki, kastaniety, trójkąt, krowi dzwonek, kij deszczowy, drumla...

andsol pisze...

Krowi dzwonek... it rings a familiar bell. Czy zauważyłaś u mnie jakieś krowie cechy?

fraupilz pisze...

rogata dusza?