9.4.09

Maszyna do życia

Erna przyglądała się brązowemu skorkowi, który wyszedł z dziury w drewnianym parapecie. Chodził najpierw wzdłuż pęknięcia w drewnie, w tę i z powrotem, aż w końcu znalazł okruszki ciastek, które jadła. Zatrzymał się niepewnie, badając czułkami znaleziony skarb. Erna przyjrzała mu się z bliska - poruszał się jak mechanizm, jak maszyna tkacka w fabryce ojca, jak zegar, kiedy się otworzy tarczę i zajrzy do środka: naoliwione trybiki, segmenty, łożyska. "Czy skorek to maleńka maszynka?" - zastanawiała się. "Jakie jest jej przeznaczenie, do czego służy?" "Służy do życia" - odpowiedziała sobie sama.
(Olga Tokarczuk, E.E.)

Na schodach naszego akademika sypia czasem kocur. Kupiłam dla niego kocie smakołyki, brązowawe paskudztwo z witaminami, i wyłożyłam tam, gdzie zwykle przesiadywał. Karma regularnie znikała, więc przypuszczałam, że znika w kocie. Aż do wczorajszego wieczora, kiedy zobaczyłam, jak na schodach ucztowała ona.

Duża, piękna szara sowa.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hehe :P

śmiertelna cisza