Zapisałam się na ekspresowy zerowy kurs chińskiego. Dojeżdżam na niego rowerem. Nie mam internetu ani telefonu, więc nie spędzam dnia na klikaniu bez sensu i nikt mi nie zadaje głupich pytań. Raz dokonałam spektakularnego zamknięcia klucza w pokoju, ale wspólnymi polsko-niemiecko-brazylijskimi siłami udało się otworzyć drzwi za pomocą Tajnego Papierka. Wo hen hao. Mam w głowie baterię słoneczną, w szyszynce, i wyobrażam sobie, że teraz ta szyszynka świeci jak świetlik.
Chiński znak oznaczający dobrze (hao) składa się ze znaku "kobieta" i znaku "dziecko". Bo kiedy kobieta i dziecko są razem, to jest dobrze. Natomiast znak "mężczyzna" składa się ze znaku "pole" i znaku "siła do pracy". (Wiecie, to są bardzo stare znaki, mówi Yan.) Znak "przyjaciel" zaczyna się od znaku "dwa księżyce". Jest w tym coś poetyckiego, prawda?
Wegetariańskie jedzenie to po chińsku sushi.
Natomiast siedzieć to zuo.
Przestaję więc czynić zuo i jadę nad rzekę, by tam, słuchając płyty dołączonej do podręcznika,
konspiracyjnie podjadać
czosnkopodobne roślinki z trawnika.
PS. A propos płyt z kursami językowymi: czy ktoś może mi wyjaśnić, jaka jest funkcja tej irytującej muzyczki przed każdym nagraniem?
PPS. Psychologia po chińsku to złożenie słów serce i nauka. Nauka o sercu. Ciekawe jak jest elektronika mikrosystemów i fotonika.
3 komentarze:
pewnie nie powinnam psuć poetyckości (poetyzmu, poetyki, diabliwiedząjakztegozrobićrzeczownik?) prostym skojarzeniem "dwa księżyce=pośladki"?
(przepraszam, zawsze psuję. jestem strasznie niepoetycka.)
Te księżyce nie wyglądają jak pośladki, raczej jak drabinki.
Ciekawe jak jest po chińsku fiksacja.
China! Szkoda, że nie Japońskiego. O, napisałaś do mnie :D
Prześlij komentarz