18.7.09

Gołębi śpiew

Bardzo chciałam usłyszeć jeszcze raz Evening rise przed odejściem z chóru. Mogłabym powiedzieć na ostatniej próbie, że mam urodziny i zażyczyć sobie tę piosenkę w prezencie, ale to by było nie fair. Nie można symulować urodzin.

Przed koncertem w Lipsku ktoś przez pomyłkę wpisał nam jeszcze jeden utwór do programu. Zaśpiewaliśmy.

Evening rise, spirit come
Sun goes down, the day is done
Mother Earth awakens me
With the heartbeat of the sea

Psychologia zaczyna nieśmiało przebąkiwać, że Bóg istnieje w mózgu. Jest taki mechanizm, który każe wierzyć, że jakaś potężna istota opiekuję się tobą i od czasu do czasu spełnia życzenia. Przez chwilę, pośrodku sceny, byłam gołębiem Skinnera, szczęśliwym, że z nieba spadło wymodlone ziarno.

1 komentarz:

Hania pisze...

wszystko się kiedyś kończy... ale cieszę się, że wracasz do Polski, wiem, że Ty mniej.