10.7.09

TFF Rudolstadt

Zacznę od wyrzutu. Dlaczego nie było Was na festiwalu folkowym w Rudolstadt? Już, wyrzut został wyrzucony, a teraz się dowiecie, co straciliście:

Valravn
Duński folk wzmocniony perkusją i elektroniką. Zespół brzmi trochę jak Hedningarna, a wokalistka jak Björk, aż ciarki przechodzą po plecach. Do tego ma niesamowity kontakt z publicznością. Odpłynęłam do Skandynawii i nie wróciłam jeszcze przez pół następnego koncertu.

Ayarkhaan
Trzy Jakutki ubrane jak Xena, Wojownicza Księżniczka wkroczyły na scenę, zamiotły ją miotłami do odganiania złych duchów, a dopiero potem mogły już grać. Zastanawiał mnie ich sposób trzymania drumli: prawa dłoń uniesiona wysoko, tak, żeby uderzyć języczek drumli wierzchem palca wskazującego. Transowe, bardzo specyficzne.



Hans Söllner
Reggae po bawarsku. Na jego koncertach był zawsze największy tłum. Podobno nawet Niemcy go nie rozumieją, ale kto by się tym przejmował? I tak wszystkie teksty brzmią: coś tam – coś tam – coś tam – marihuana!

Mercedes Peón
"Galicyjska Powerfrau" z dudami i bębnami. Uwaga, wpada w ucho! I nie wypada!

Straciliście również niepowtarzalną możliwość obejrzenia jedynego w swoim rodzaju dzieła sztuki i procesu jego tworzenia. Przedstawiam Wam oto instalację pt. Cthulhu Ze Śpiwora.


PS. A propos niczego: zauważyłam, że właśnie ktoś wszedł mi na bloga pytając Google, jak się pisze gwóźć. Cóż, mam nadzieję, że już wie, jak się pisze gwóźć.

2 komentarze:

Cal pisze...

Chciałam pojechać, Bóg mi świadkiem, ale odległość mnie pokonała D:

lubienaduzywac pisze...

Jakutki wymiatają!