2.12.09

Czas Kocimiętki

Pewien alchemik, właściciel kota, zakupił raz kocimiętkę w doniczce. Postawił doniczkę z legendarną rośliną na parapecie, a ona urosła (miętka, nie doniczka) aż pod samą strzechę. Pewnej marcowej nocy alchemik położył się wcześniej do łóżka, zaniepokojony pewną dolegliwością, mianowicie taką, że czasem znienacka biodro mu strzelało. Ale ja nie o tym. Gdy złożył alchemik głowę swą płową na poduszce swej płowej, zapachniało kocimiętką, zaświeciło, zagrzmiało, zamiauczało, i z kocimiętki zstąpiła czarodziejska zielona pachnąca pani, a na imię miała Ziuta. Czarodziejska zielona pachnąca pani Ziuta skierowała swe kroki w stronę kota, zapachniała mu kocimiętką, zaświeciła, zagrzmiała, zamiauczała, na co kot beznamiętnie wzruszył wibrysami, przekręcił się na drugi bok i spał dalej. Tak to bywa z legendarnymi kocimiętkami.

3 komentarze:

Cal pisze...

Wtf? D:

telemach pisze...

podoba się.

Calendula pisze...

Frau Nieumieck, ratuj! Nie mam cię na liście gg z niewiadomych przczyczyn! To katastrofa! WSZECHŚWIAT SIĘ WALI!

A na serio to nie wiem, czmeu nie mam, albo mam tylko jakoś się zakitrał, jak nindża... D: