7.7.08

Ocean

(...) będziemy wołać do niego, tam, w dół, może usłyszy? Ale jak on się nazywa? Pomyśl, ponazywaliśmy wszystkie gwiazdy i planety, a może one miały już nazwy? Co za uzurpacja! Słuchaj, chodźmy tam. Będziemy krzyczeć... powiemy mu, co zrobił z nas, aż się przerazi... wybuduje nam srebrne symetriady i pomodli się za nas swoją matematyką, i obrzuci nas zakrwawionymi aniołami, i jego męka będzie nasza męką, a jego strach naszym strachem, i będzie nas błagał o koniec. Bo to wszystko, czym on jest i co robi, jest błaganiem o koniec. Dlaczego się nie śmiejesz? Przecież ja tylko żartuję. Może być, że gdybyśmy mieli jako rasa więcej poczucia humoru, nie doszłoby do tego. Wiesz, co on chce zrobić? On chce go ukarać, ten ocean, chce go doprowadzić do tego, żeby krzyczał wszystkimi górami naraz...
(S.Lem, Solaris)

Przeszedł mnie dreszcz.

1 komentarz:

Maruda pisze...

Ubóstwiam ten fragment, absolutnie niesłychany. Jedyne co mu dorównuje to te parę ostatnich wersów "Solaris", godzących w beznadziejność. Piękne słowa, ze wszech miar ponadczasowe.