14.12.08

Ponumerowana

Chciałam kupić sobie w internecie bilet do domu. Opcje zakupu były takie: dla posiadaczy karty jakiejśtam, karty kredytowej i normalnej karty z banku. Ponieważ nie mam karty kredytowej ani karty jakiejśtam, kliknęłam trzecią z nich, wpisałam wszystkie dane, a kiedy już ucieszyłam się, że życie z internetem jest bajecznie proste, spostrzegłam, że trzeba jeszcze podać numer karty kredytowej. I że tuż obok świeci złośliwa czerwona gwiazdka oznaczająca pole obowiązkowe. Serdecznie polecam tę opcję wszystkim, którzy lubią w pociągu pokazywać dwie karty zamiast jednej.

Rozeźlona wybrałam się na drugi koniec Jeny do biletowego automatu na dworcu. Wracając otworzyłam skrzynkę, w której znalazłam list z zawiadomieniem, że został mi przydzielony numer. Nie bardzo wiem, po co mi on i z jakiej okazji, ale mam zachować tę kartkę*, ponieważ numer ten jest mi przydzielony do końca życia.

*Kartka z numerem kiedyś popadnie w zapomnienie i schowa się w jakimś kącie, stając się integralną częścią wielkiego bałaganu. Kiedy będę przerzucała papiery w jej poszukiwaniu, będzie bezgłośnie zanosiła się triumfalnym śmiechem w jakimś ciemnym zakamarku, nakryta diablim ogonem. Żeby temu zapobiec, na wszelki wypadek zrobię użytek z synestezji i zapiszę sobie ten Bardzo Ważny Numer kolorami: Niebieski Fioletowy - Złotobrązowy Niebieski Czarny - Wiśniowy Czerwony Biały - Żółty Szarobrązowy Zielony.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale słuchaj, taki numer, to dopiero numer!

andsol pisze...

Czy nie pomyliłaś diablego ogona z wiewiórczym? Wiewiórczym, owszem, można przykryć notesik. A diabli wygląda jak łysa gałąź sosny i podskakuje.

fraupilz pisze...

Następnym razem, kiedy mi coś zginie w bałaganie, rzeknę: nie ma, wiewiórka ogonem nakryła! :)